o szynszylach > Żywienie

KIWI - suszone - liofilizowane (ten tego - odwodnione)

(1/4) > >>

Andreas:
Na liście Yahoo - koleżanka Grażka zamieściła newsa.
Pozwoliłem sobie skopiować to także tutaj. Otóż szalonym przysmakiem szczyli okazuje się być suszone KIWI (taki owoc ... niektórzy twierdzą że robi się z niego pastę do butów) ;-)
================
Wczoraj podałam Wam stronkę www.cachins.org , na której dawno sama
zreszta nie byłam; no i zerknęłam wczoraj  w przelocie na jeden z rozdziałów taki o witaminie C i zainspirowana stwierdzeniem, że szylki autorek lubią suszone kiwi, kupiłam wczoraj dwa, poplasterkowałam i ułożyłam rządkiem na grzejniku (tuz obok susza się dwa sznurki plasterków jabluszek :-) od wczoraj (!) kiwi przeszło pomyslnie proces liofilizacji i dziś rano na próbę zapodałam plasterka moim łapserdakom. W pierwszej chwili  zdziwione ('jak nie jabłuszko to co?') - potem spałaszowały kiwi w trybie "trzęsące sie uszyska" i wystawiły mordki po wiecej :-) Reszta kiwi dosusza się na grzejniku, choc nie wydaje mi sie by miały szanse skonczyć w słoju - na potem :-)
Grażka
==================
Suszyć ? SUSZYÆ;-)

Pchełka: ):
Mi zostało jedno kiwi :D To je ususze w najbliższym czasie i spróbuje czy Pchle smakuje. Napisze jak przeszedł selekcje(oczywiście kiwi :wink: )

Agacik:
ja swoim podawalam i też smakuje jak i suszona cytrynka, mandarynki i pomarańcze a suszony grapefruit tez jedzą w zalezności od humorku :D

Kiwi:
Hm, to oznacza, że muszę kiwi kupić, bo akurat nie mam na stanie. Tylko nie wiem czy zasmakuje Weronce bo ona jest wybredna... :( Ale jak nie ona to ja zjem. W końcu lubię KIWI ;)

Damianus:
Dałem Migotce plasterek i zjadła, no ale już po wiecej pyszczka nie wystawiała    :)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej