Tak więc od pierwszego dnia u mnie, szyl mój, tj. Jimmy, wypijał minimalne ilości wody. Tak minimalne, że praktycznie nie widzę, żeby cokolwiek ubywało w poidełku :/
Te minimalne ubytki wody zauważyłem dość szybko, więc wstawiłem mu miseczkę z wodą.
Jak się okazało, miska nie była dobrym rozwiązaniem. Rano znalazłem wodę wypełnioną bobkami szylka.
Widzę momentami, że coś robi przy poidełku, natomiast wydaje mi się, że próbuje je gryźć, a nie tykać językiem (a tak chyba powinno z niego korzystać zwierzę). Szyl nie zachowuje się jakoś dziwnie, biega, skacze, je normalnie. Myślicie, że mam z nim jakiś problem, czy raczej nie powinienem się przejmować? Wodę zmieniam codziennie, przegotowana albo mineralka z butelki. Powinienem zacząć się martwić?