16 Kwi, 2024, 07:45

Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
To pole musi pozostać puste:

Wpisz litery widoczne na obrazku
Prośba o inny obrazek

Wpisz litery widoczne na obrazku:
który mamy rok?:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: Bożena
« dnia: 28 Lip, 2010, 15:33 »

Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak zachowa się Kubuś.Życzę wam żeby pokochał nową ,malutką kuleczkę tak jak Zosię.
Wysłany przez: aoka30
« dnia: 28 Lip, 2010, 10:48 »

Mąż się uparł powiedział, że dziś pojedzie do sklepu.
Nie chce, żeby dzieci dowiedziały się o śmierci Zosi znały ją tylko 1 tydzień a dopiero pochowały swoją staruszkę Pusię (chomiczka), a mi powtarza, że Kuba nie może być sam. Dzieci mają 8 i 10 lat a odkąd wyjechały nie było jednego dnia, żeby nie zapytały sie jak się czuje Zosia i czy Kubuś za nią nie tęskni.
A ja teraz znowu siedzę i ryczę bo jakoś sobie tego nie wyobrażam.
Kurcze mam taką kulkę w gardle, że nie mogę przełykać śliny.
Może to ja nie mam racji
Wy wszyscy też uważacie, że dla Kuby tak będzie lepiej.
Może mój jeszcze większy żal i smutek mniej znaczą niż dobre samopoczucie Kuby i radość dzieci.
To na prawdę bardzo trudne...
Kiedy tak siedzę i łzy same spływają mi po policzkach to myślę jak się czuje Kuba, ja Zosię znałam tylko 3 tygodnie a on całe swoje życie.
Czy jeśli przyjedzie nowy szylek to czy on poczuje się lepiej bo ja na pewno nie...
jak wsadziłam mu do klateczki pluszaka to nawet na niego nie spojrzał tylko cały czas patrzył na drzwi za którymi zniknęła jego Zosia.
To dobrze, że mam Was i że ma się z kim podzielić moimi myślami. [becze]
Wysłany przez: aoka30
« dnia: 27 Lip, 2010, 23:37 »

Zosia biega sobie teraz z Misiem,Dudusiem,Majusią i innymi kulkami.
Mam nadzieję, że się nią zaopiekują
Wysłany przez: Bożena
« dnia: 27 Lip, 2010, 21:30 »

Zosia biega sobie teraz z Misiem,Dudusiem,Majusią i innymi kulkami.Trzymaj się ciepło.
Wysłany przez: Mefka
« dnia: 27 Lip, 2010, 21:23 »

Tylko niektórzy znają ten ból, jak po ciężkiej walce z nieszczęściem, szynszyl jednak odchodzi.... Jedyne co mogę napisać to trzymaj się, ważne że nie poddałaś się i do końca walczyłaś o Zosię, to mi bardzo imponuje, naprawdę nieczęsto spotyka się takich ludzi ( chociaż na tym forum są tylko tacy  :) ) Opiekuj się Kubusiem, a jak już się zdecydujesz na nowego lokatora to daj znać.
Wysłany przez: Alicja Mannschack
« dnia: 27 Lip, 2010, 21:18 »

Zobacz-jak rok temu umarla moja kochana Majuska (byla z Guciem 5 lat razem) to Gucio byl bardzo agresywny, gryzl mnie, nic nie jadl, wyrywal sobie siersc, to polaczylam go z Misia Pysia  ( ktora kupilam dla Cyculki ale sie nie zgadzaly) co prawda nie od razu byla wielka milosc. Guciu bardzo dlugo czekal na Majusie , jak wchodzilam do sypialni to tak na mnie patrzyl jak by chcial zapytac "a gdzie Majusia" .Ale zajal sie ganianiem Misi , poznawaniem jej i  nie byl juz taki smutny.
Moj Guciu jest wykastrowany to moglam go polaczyc z Misia.

Tak , ze pomysl o przyjacielu dla Kubusia.
Wysłany przez: dream*
« dnia: 27 Lip, 2010, 21:11 »

trzymaj się, kochana, w tych chwilach chyba wszyscy myślami jesteśmy przy Tobie. Faktycznie, ciężko jest coś konstruktywnego napisać w takich chwilach.. :(
Wysłany przez: aska69
« dnia: 27 Lip, 2010, 20:41 »

tak mi przykro :( bardzo przejęłam się chorobą Zosi i jej odejście bardzo mnie poruszyło. dobrze że nie cierpiała... trzymaj się aoka, musisz teraz się skupić na Kubusiu, wtedy i jemu i Tobie będzie łatwiej pogodzić się z jej odejściem.   Mąż ma racje, dla Kubusia towarzysz byłby pomocny,pewnie  byście szukali samczyka po doświadczeniach z trudną ciążą Zosi? Nie będzie to nie fair wobec niej, zawsze będziecie pamiętać że była i będziecie ją kochać, nie podeszliście do jej śmierci na zasadzie "umarła-kupmy nową" tylko "umarła -Kubuś potrzebuje towarzystwa" i to jest ok.
Wysłany przez: aoka30
« dnia: 27 Lip, 2010, 20:17 »

Nogat - no właśnie nieszczęście zbliża. Pewnie dlatego tak bardzo się z Zosią zżyłyśmy...

[rycze] Nie wiem co ci napisac....

Pamietaj traz bardzo o Kubusiu,musisz mu prosze dac jakas maskotke pluszowa i mu dogadzac, zeby tak bardzo nie tesknil za Zosia.

Mąż się upiera, żeby dokupić mu towarzysza bo widział jak się kochały i jak potrzebują własnego a nie ludzkiego towarzystwa. a mi się wydaje, że to nie fair wobec Zosi.
Rany tak mi źle....
Dzieci dzwoniły i jak zwykle pytały się o Zosię i czy może się już bawić z Kubusiem.... ehhh one niczego nie wiedzą.
Wysłany przez: Alicja Mannschack
« dnia: 27 Lip, 2010, 20:05 »

 [rycze] Nie wiem co ci napisac....

Pamietaj traz bardzo o Kubusiu,musisz mu prosze dac jakas maskotke pluszowa i mu dogadzac, zeby tak bardzo nie tesknil za Zosia.
Wysłany przez: Nogad_21
« dnia: 27 Lip, 2010, 19:59 »

Aoka, współczuję ci z całego serca.
Pamiętaj jeszcze o Kubusiu - będzie teraz przygnębiony smutny przez dłuższy czas.
Po tym, jak pomagałem ci w nocy, zżyłem się bardzo z Zosią i mi również jest bardzo smutno. :(
:tuli:
[automod]tralalalala[/automod]
Wysłany przez: aoka30
« dnia: 27 Lip, 2010, 19:50 »

Kochani
Chciałam Wam wszystkim podziękować za tyle ciepłych słów i wsparcie w tak trudnych chwilach.
Niestety Zosia odeszła. Zasnęła o 15 i juz niestety nie obudzi się.
Miałam ją tak króciutko a tak teraz bardzo cierpię. Wcześniej nie dałam rady pisać...
Lekarz powiedział, że nie cierpiała
Kubuś jest strasznie przygnębiony i jak wkładam rękę to ją odpycha. On chyba jednak myśli, że to moja wina. Martwię się o niego ostatnio mniej je. Wczoraj zaczął jeść dopiero jak postawiłam klateczkę z Zosią koło niego. Dziś już tego nie zrobię :(

Nie wiem jak ja o tym powiem dzieciom.
Wyjechały na wakacje jak Zosia się jeszcze w miarę dobrze czuła i codziennie o nią pytają.
Dziś nie potrafiłam odebrac telefonu od nich.
Kiedy mojego synka chomiczek odszedł ze starości to wybraliśmy szynszyle bo miały żyć dłuuugo...
Nie zdązyliśmy się za dobrze poznać ale wiem jedno. Zosia była najwspanialszą i najpiękniejszą Szarą kuleczką, mała wścibska i odważna rezolutka i będzie mi jej bardzo, bardzo, bardzo brakować :(

Wysłany przez: Alicja Mannschack
« dnia: 27 Lip, 2010, 13:39 »

To jest nie samowite jaka Zosia ma silna wole walki  do zycia :D

mojej mamie w Polsce rok temu szybko jadace auto zabilo kotke ktora miala dwa dziesiecio dniowe kocieta.Mama pojechala do wet sie doradzic czym je karmic i wet smial sie beszczelnie z mamy i powiedzial "Pani utop je pani i wez sobie jakies inne latajaco wolo koty"
Moja mama malo zawalu nie dostala ze zlosci. Pojechala do oddalonego o17 km Zagania do innego wet i ten dal specjalne mleko dla takich malenstw, Kotki wyrosly na piekne i zdrowe .
Jak o tym opowiedzialam mojej Pani wet to mi nie wierzyla i pytala czy to naprawde powiedzial wet ktory przysiegal ratowac zwierzeta a ni enamawiac do brutalnego zabijania ich.
Wysłany przez: aoka30
« dnia: 27 Lip, 2010, 13:35 »

Dzwoniłam do lekarza podał jej wszystko tak jak miało być. Obserwuje Zosię. Jest słabiutka, leży na boczku i niestety ma płytki oddech. Ale na razie nie proponował mi zastrzyku ostatecznego. Moja mała bidulka.
Wysłany przez: dream*
« dnia: 27 Lip, 2010, 12:32 »

aoka, trzymam kciuki z całych sił, Ula jest świetnym lekarzem, pokładam duże nadzieje w tej ostatniej próbie. Trzymaj się kuleczko malutka... musi być dobrze!
Wysłany przez: aoka30
« dnia: 27 Lip, 2010, 12:11 »

Dzięki Alicjo jesteś cudowna

Musi miec bardzo mocne serduszko, ze przezyla noc w takim stanie.
To samo pomyślałam dziś w nocy kiedy Zosia wyglądała jak by odeszła a serduszko nadal biło.
I dzisiaj jak jeszcze stanęła na nóżki tak pomyślałam, ze trzeba dać jej jeszcze jedną szansę.
I teraz jest mi coraz bardziej przykro, że lekarze upierali się, że to serce i walili w nią te leki, a jak pytałam o nerki to nie słyszeli (oczywiście nie wszyscy) ale jeden drugiego nie skrytykuje.
Nawet ostatniego dnia chcieli dokładac leki nasercowe zamiast zając się nerkami ale poprosiłam, żeby już nic na serce jej nie dokładali.
Po pierwszym zastrzyku z furosamidu i sterydzie Zosia była w rewelacyjnym stanie. Mówiłam im o tym, ze jak biega po pokoju to sie nie męczy i chętnie piła wodę.
I potem ten jeden nieszczęsny lek ją wykończył, mały kawałeczek tableteczki. A miał tylko wzmocnić serduszko. :(
Chcieli dobrze...
Ale myślę, że czasami trzeba dać zwierzaczkowi trochę czasu na uspokojenie pracy serduszka po takich przejściach i nie zawsze trzeba od razu ustawiać leki czasem wystarczy tylko lek interwencyjny - jednorazowy.

Teraz tak sobie przypominam, że w ten sam sposób odeszła moja psinka.
Lekarze zaczęli leczyć jej serce a ona po prostu miała nerwicę związaną z wizytą w przychodni i związaną z bólem od kamieni w woreczku żółciowym
W ciągu tygodnia straciłam psa a przyszłam z nim tylko z powodu bolącego zęba. :(

Niestety nie wiadomo gdzie leży prawda

Myślę, że lekarze powinni również słuchać nas a nie tylko patrzeć na suche wyniki (to przecież my jestesmy z naszymi zwierzaczkami na co dzień)

Wysłany przez: Alicja Mannschack
« dnia: 27 Lip, 2010, 11:10 »

Musi miec bardzo mocne serduszko, ze przezyla noc w takim stanie.
Boze Jedyny, zeby sie udalo.
a jak bys potrzebowala jakies specjalne dla Zosi leki ktorych nie ma w Polsce i ktore zalecaja wet to mi napisz to posle Ci je samolotem.

Ja mam nie zawsze wlaczony laptot ale internet mam w telefonie i pisz na priv albo wiadomosc priv na forum.
Wysłany przez: aoka30
« dnia: 27 Lip, 2010, 10:52 »

Chciałam powiedzieć, że Zosia przeżyła noc. To była kolejna trudna dla nas obu noc.

Po konsultacji z Panią Ulą (Dzięki Alicjo :)) postanowiłam, żeby ostatni raz spróbować pomóc Zosi.
Teraz jedzie do mojej kliniki. Może nie są specjalistami od szynszyli ale mają wspaniałe serce.
Pani Ula powiedziała co podać i w jakiej ilości.
Zosia jest w takim stanie, że tak czy siak do kliniki musiała pojechać i teraz tylko okaże się jak z niej wróci.
Dla wtajemniczonych powiem, że z Zosią pojechał mój mąż.
Tak bardzo bym chciała, żeby Zosia zrobiła siusiu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Wysłany przez: dream*
« dnia: 27 Lip, 2010, 08:45 »

aoka, jak się trzymasz? jak kuleczka?  <tuli>
Wysłany przez: aoka30
« dnia: 27 Lip, 2010, 02:08 »

Tak masz rację teraz jestem pewna ze Zosia wie, ze nie chciałam dla niej źle. Przed chwilką musiałam odłożyć ją na moment do klateczki a ona bidulka wstała i oparła się łapkami o kratkę a teraz jest znowu na rękach i śpi sobie spokojnie.
Bardzo szkoda mi też Kubusia. One tak bardzo się kochają

Gdyby nie to, że Zosia nadal nie zrobiła siusiu i jak chciałam jej dać jesc to nie miała siły przełykać to bym pomyślała, że jest po prostu zmęczona i śpiąca.

Rany jak każdy jej najmniejszy ruch daje bezsensowną nadzieję.

pozdrawiam wszystkich serdecznie
SimplePortal