To strasznie miło z Twojej strony, że oferujesz pomoc :)
Jak myślicie moi drodzy, czy lepiej jest, żeby Tuśka została w domu (jednak 3 tygodnie, a nie 4), z tym że pierwszy tydzień byłaby dokarmiana, ale nie wypuszczana; kolejny tydzień zająłby się nią mój chłopak i wypuszczał, a potem znów tydzień za kratkami. Czy może mniejszym złem jest narażenie ją na stres podróży i diametralnej zmiany miejsca na ten czas? Boję się, że może jej się coś "poprzewracać" przez to. Mam ją dopiero od końca lutego, ale ciężko pracuję nad naszymi relacjami. Wzięłam ją z hodowli i jest bardzo nieufna, poza tym lubi dziabnąć, a ja jako dziecko miałam chomika, który notorycznie mnie brutalnie gryzł i wciąż się przełamuję do niej, żeby po prostu się nie bać. Martwię się, żeby przez niepotrzebny stres nie stracić tego, co udało nam się do tej pory zbudować...